Jest upalny, letni dzień. Słońce króluje niepodzielnie na idealnie błękitnym, bezchmurnym niebie. Nasz bohater, piękny i smukły elf, którego imię nie ma dla nas większego znaczenia, wędruje leśną ścieżyną na spotkanie z ukochaną. W jednej ręce dzierży podarunek dla swej lubej- bukiet wspaniałych, ręcznie zerwanych kwiatów, zaś dłoń drugiej ręki zaciska pewnie na rękojeści swego ostrego jak brzytwa miecza. Jego lśniące blond włosy opadają delikatnie na ramiona kontrastując z głębokim brązem prawdziwego elfickiego łuku. Gdy nasz bohater dociera na miejsce spotkania- ustronną zieloną polankę wyściełaną dywanem kwiatów, dostrzega swą przepiękną wybrankę siedzącą pośrodku. Elfka przepięknej urody śpiewaja wspaniałe pieśni, a akompaniuje Jej orkiestra królestwa natury, złożona z najrozmaitszych zwierząt. Elf już, już, ma podbiec i wręczyć swej ukochanej bukiet, gdy nagle czuje silny uścisk czyichś szczęk swej łydce. Obraca się, lecz niczego nie dostrzega, zaczyna potrząsać nogą, lecz szczęki zaciskają się jeszcze mocniej. Zaczyna się szarpać, lecz to tylko zwiększa ból. Zaczyna krzyczeć...