Poranek był już dość późny. Okutany w czarny, obowiązkowo powiewający złowieszczo płaszcz tajemniczy mieszkaniec sunął piaszczystymi alejkami Osady, napawając się całym swoim mrocznym jestestwem urokami pogodnie zapowiadającego się dnia. Przystanął wnet przy starym, wielkim Drzewie Nowin. Spojrzał w górę i przez długi czas wyłapywał wzrokiem migatojące w koronie między liśćmi kolorowe ptactwo. "Jakież to piękne" pomyślał mieszkaniec, pieczołowicie pilnując, by nie opadł mu kaptur, ukazując tym samym jego tajemniczą twarz. Jego myśli odpłynęły gdzieś daleko, otoczone świergotem tych wdzięcznych, małych stworzeń. Nagle przerażający, zagłuszający śpiew ptaków dźwięk zmusił je do nagłego poderwania się do lotu i panicznej ucieczki we wszystkie strony świata. Tajemniczy jegomość rozdziawił tylko usta i stał tak przez moment oszołomiony. Gdy się ocknął westchnął głęboko, spuścił głowę i podążył w stronę domniemanego źródła owego strasznego jazgotu. Wkrótce stanął przed małą osadową chatką, której ściany aż drżały od głośnego hałasu. A powodował go nie kto inny, jak Darkena, która zasnąwszy przy oknie chrapała sobie w najlepsze ku zgrozie i przerażeniu pozostałych mieszkańców. Przybyły zerknął na tę scenę bez wyrazu, po czym sięgnął po stojące tuż obok wiadro z deszczówką i uraczył nią obficie głowę śpiącej elfki.
- Chrrr...co? Nie no, ja przepraszam, ale nie jestem mężczyzną. Kiedyś byłam, ale to przeszłość!
- Darki, obudź się!
- Hę? O Tull, no hej. UuuUUUaaaaA! - ruda elfka przeciągnęła się - O, padało? Jestem cała mokra...
- Nie ważne, zbieraj się szybko. Późna godzina, Ty się jeszcze wylegujesz.
- Ale muszę się przebrać! Przecież woda ze mnie cieknie!
- Nie ważne. Trzeba było wstać wcześniej. Masz już wszystko gotowe?
- No tak...tylko przybić do słupa.
- No to cudownie. Leć więc, a mnie może teraz uda się pobyć chwilę w ciszy. - Tullusion odwrócił się i poszedł w stronę Drzewa Nowin.
- O so mu cho...- zastanowiła się Darkena, po czym pospiesznie doprowadziła się do stanu użyteczności publicznej, zabrała swój wielki młot, zwój pergaminu i wybiegła z chatki. Wkrótce na słupie zawisło ogłoszenie, a w pobliżu Mistycznych Obrazów pojawiła się niewielka urna do głosowania.