W owym czasie zima w najlepsze hulała po Imperium Jaskini Behemota. Ale nie była to sroga zima, wręcz przeciwnie. Była to jedna z tych zim, podczas których mieszkańcy z radością witali każdy kolejny poranek. Dzieci biegały po ulicach, zjeżdżały na sankach z nielicznych wzniesień wokół Thomeheb, walczyły zaciekle na śnieżki, a ich radosny śmiech słuchać było na każdym rogu.
W tym samym czasie dorośli pracowali ku chwale Imperium. "]Iluminatorka Aerilien doglądała "]Mistycznych obrazów, "]Sulia biegała po całej stolicy, załatwiając formalności związane z awansami, "]Kasztelan Crazy zajęty był budową nowego budynku w "]Osadzie, "]Arcymag Enleth w swej wieży opracowywał nowe zaklęcia, "]MiB wraz z grupką ochotników remontował dominium "]Heroes V, "]Admirał Tarband przygotowywał "]Linkownię do wypłynięcia, a "]Jaskier, zapuściwszy korzenie w żyznej ziemi dominium "]Might and Magic, jął spisywać wszystko czego dowiedział się o Ravenshore podczas swych wędrówek po tamtejszych okolicach. Na zakończenie każdego dnia wszyscy jaskiniowcy zbierali się w domach i karczmach, a zabaw przy muzyce nie było końca.
Dwa lata po wielkim kataklizmie życie powracało do Jaskni Behemota - nikt w to nie wątplił.
Jednak tego wieczora nie wszyscy mogli świętować. W pałacu Imperatora trwała gorączkowa narada, w której brali udział przedstawiciele Wysokiej Rady i tejemniczego "]Stowarzyszenia Miłośników Fantasy.
Sprawa była poważna.
Oto bowiem po dwóch latach bóstwa sprawujące opiekę nad Imperium upomniały się o ofiary.
- W skarbcu wciąż brakuje wystarczającej ilości złota - rzekł "]Kanclerz Grenadier - a nie dość, że musimy złożyć ofiarę bóstwom, to jeszcze w połowie Księżyca Behemotha czeka nas wielkie święto "]Konwentem zwane, którego przygotowanie również pochłonie trochę pieniędzy.
- A Stowarzyszenie? Nie możecie pomóc? - zapytał MiB
- Niestety, jeszcze nie teraz. Ale wszystko jest na drodze ku lepszemu. Cierpliwości - odparł Admirał Tarband.
Całej tej rozmowie spokojnie przysłuchiwał się "]Imperator Behemoth, który właśnie teraz postanowił zabrać głos:
- Bez pomocy mieszkańców się nie obejdzie. Roześlijcie Heroldów.
Następnego ranka radosne promienie słońca przywitały mieszkańców. Na głównym placu Thomeheb ustawiono trybunę, na którą dostojnym krokiem wszedł Herold. Zaczął mówić, a głos jego czysty i mocno odbijał się echem wśród uliczek Stolicy Imperium.