Kapitan Gwardii Imperialnej kolejny raz tego dnia spojrzał na zegarek. Właściwie to był na miejscu znacznie przed czasem, by móc osobiście wszystkiego dopilnować, teraz jednak niezwykle się niecierpliwił i w duchu przeklinał samego siebie za ustalenie daty spotkania na tak późną porę.
- A niech to - Irydus czwarty raz wziął się za sprawdzanie dokumentacji, choć przy pierwszych trzech wszystko wypadło jak najlepiej.
Wtem w Koszarach Gwardii zmaterializowała się postać. Tego wieczoru to właśnie ona grała pierwsze skrzypce i to z jej powodu Kapitan nie leżał jeszcze w swoim łóżku, śniąc o nieprzebytych oceanach piwa i pieczonych dzikach, obracanych nad ogniskiem.
- Ignis! - wykrzyknął lekko zdumiony, gdyż wciąż nie przyzwyczaił się do faktu, że nie wszyscy członkowie Gwardii używają drzwi, choć, mimo to, mogliby pukać - Wspaniale. Zaczynajmy więc!