To już 11 lat!
24 września 2009 / Jaskinia Behemota / autor Sulia
- Cicho! Macie być CICHO! Przyczepcie to tam. TAM!– Sulia tupnęła nogą i energicznie uniosła trzymany w ręce długi kij, wskazując jedną z wieżyczek Pałacu Imperatora. Ktoś odważniejszy zwróciłby pewnie Pretoriance uwagę, iż to ona sama była najgłośniejszą istotą w okolicy, ale, na szczęście dla owego bezimiennego śmiałka, był środek nocy. Na ulicach stolicy hulał jedynie głośny jesienny wiatr. Reszta mieszkańców hulała w ciepłych i przytulnych salach Oberży i Karczmy. Nieliczni pechowcy, którzy wracali wcześnie do domu, nie zapuszczali się w ciemne zaułki, a właśnie w jednym z takich miejsc znajdowała się elfka. Sul miała nadzieję, że uliczka była na tyle ciemna, a jej płaszcz na tyle magiczny, iż nikt nie zauważy jej obecności w tym jakże podejrzanym miejscu.
Elfka rozejrzała się uważnie dokoła, czy jej krzyki nie zwabiły zabłąkanego jaskiniowca, ale widząc tylko atramentową noc, westchnęła z ulgą. „Czyli plotki o niebezpiecznych istotach wałęsających się po nocy w pobliżu Pałacu były dobrym pomysłem." Sulia uniosła kąciki ust w lekkim uśmiechu i pogłaskała Morfa siedzącego na jej ramieniu.
- Powiadom inne niebezpieczne istoty, że ja już skończyłam i wracam do domu… – Kiedy kruk odleciał, uniosła głowę i zawołała – Schodźcie! Tylko uważajcie na tym stromym dachu. Nie wiem, czy bym zdążyła zareagować odpowiednim zaklęciem. W końcu Samuel udziela mi korepetycji tylko w wolnych chwilach. A tych ma wyjątkowo mało...