Jaskinia Behemota

Jaskinia Behemota - pierwszy polski wortal o Heroes of Might and Magic oraz fantasy

XIX Konwent Jaskini Behemota

30 lipca 2023 / autor Architectus

Ubrany na srogi chłód, porywiste wiatry i rzęsiste opady atmosferyczne, w stylu starej szkoły, poza mahoniowymi butami cały w odcieniu igieł sosny, włącznie z kaskiem – trzymający pod pachą deskę do jazdy na śniegu – Dagon wyglądał niebosiężnie, stojąc wczesnym słonecznym popołudniem na grzbiecie ośnieżonej grani, przykrytej polem firnowym lodowca, łączącej dwa wzniośle trwające szpiczaste szczyty szerokiego pasma górskiego.
Podróżnik był tak wysoko, że mimo trwającego lata, leżał wokół niego śnieg. Z każdej strony świata rozpościerały się pokryte bielą pejzaże potężnych górskich grzbietów pełnych strzelistych turni i ośnieżonych przełęczy, pod którymi rozchodziły się oblodzone strome stoki naszpikowane wystającymi skałami, a także kotły lodowcowe o znacznej głębokości.
Widoczność była przejrzysta, zaś słońce dawało wrażenie białego talerza. Niebo nad głową w dużej mierze dekorowało przestrzeń niebieską barwą, a spód tego sklepienia, na szerokości wąskiego paska, stawał się coraz jaśniejszy, bardziej błękitny, by zbliżać się kolorystycznie do bieli u samej granicy łączącej z ziemskim filarem. Występowały wymarzone warunki pogodowe do jazdy na desce, nazywane w niektórych rejonach mianem sialii, na cześć ptaków z rodziny drozdowatych.
Opatulony człowiek, wspominając w myślach wędrówkę i krótki popas już na górze, cieszył się widokiem po wspinaczce od łagodniejszej strony góry, po której także zamierza zjeżdżać. Podjął trud wejścia i radował się zakończonym wysiłkiem, ponieważ w perspektywie miał przyjemną przejażdżkę z szerokim wachlarzem ścieżek do obrania. Znał te miejsca, jako że przechadzał się po nich o każdej porze roku, gdy natura rewelacyjnie obdarowuje innymi widokami. Przyglądał się też białym kłębom chmur piętra niskiego o gładkich zarysach, płaskiej górnej powierzchni, sunącym aż po horyzont, które przysłaniały odległą granicę wieloletniego śniegu. Oglądał także piękno roślinnego piętra niwalnego.
Patrząc w dół widział ślady własnego brodzenia w zsiadłym puchu śnieżnym. Miło wracał przy tym pamięcią do tego, jak w drodze na szczyty przeciął ukosem trop racic o delikatnych krawędziach przedstawiciela plemienia koziorożców, więc wywnioskował, że zwierzę mogło pozostawić ślady najwcześniej dnia poprzedniego. Było mu również cieplej, gdyż podczas wędrówki opływał go porywisty, suchy i wyziębiający wiatr lodowcowy, a im wyżej się wspinał, tym bardziej ten katabaryczny powiew się wyciszał. Delektował się niezaciemnionym krajobrazem, aż (niespodziewanie!) coś przysłoniło opromieniające go słońce.
Entuzjasta śnieżnej jazdy na desce najpierw pomyślał, że objął go cień chmury, ale po chwili wspomniał krajobraz i reflektując się spojrzał prędko w górę, a tam dostrzegł czerwień... smoka! To Acid Dragon we własnej osobie dostojnie zbliżał się do niego lotem szybowcowym i uśmiechał się na widok znajomego weterana. Przez ramię miał elegancko przewieszoną jasnozieloną szarfę, zdobioną czarnymi symbolami podkreślającymi dwie dekady pracy założyciela Groty, a jego łuski były szykownie wypolerowane i wyraziście połyskiwały.
Zwalniając prędkość lotu, bił skrzydłami, a przy tym wzniecał powiewy wiatru i wywoływał gromowe odgłosy. Napiął mięśnie szyi, obręczy barkowej i biodrowej, oraz torsu, amortyzując lądowanie na pobliskim szczycie, na prawo od Dagona. Osiadając, swobodnie objął skały czterema łapami wyposażonymi w potężne pazury, zamaszyście owinął je ogonem oraz majestatycznie złożył skrzydła.
– Cześć, Acidzie! Zjawiłeś się tu z cicha pęk! – amator gór wesoło zawołał do awiatora, zaczekawszy, aż wyląduje.
– Moje uszanowanie, Dagonie – Kwasowy dołączył do pozytywnego powitania.
– Co cię sprowadza do takiego ustronia? Czyżbyś, jako delegat, odwiedzał różne miejsca z okazji jubileuszu 20-lecia Kwasowej Groty?
– Zgadza się, jestem w podróży między spotkaniami na różnych planetach, jako ambasador z okazji wspomnianego przez ciebie jubileuszu. Realizuję przygotowany harmonogram z wykonaniem każdych odwiedzin przed rozpoczęciem Konwentu, aby odpocząć w jego trakcie - wyjaśniał szczerząc się serdecznie bystrooki lotnik.
– Ach, tak! Czytałem o twej wizycie na Oerth z Zapomnianych Krain i o tym jak ocaliłeś plemię grippli! Przeczytałem, że żywiołem ognia i siłą mięśni pomogłeś w rozpoczęciu procesu oczyszczania Morza Koralowego, dzięki czemu zbiornik ten jest bezpieczniejszy – Dagon okazywał podziw.
– Czyniłem powinność bez certowania się. Tamtejszym mieszkańcom pootwierałem głowy i nalałem do nich trochę oleju. Harmonię z lokalnym środowiskiem najbardziej rozumieli ci zimnokrwiści, poczciwi skoczkowie – opisywał szlachetny kreator Groty.
– Ogrzewającym oddechem i byciem autorytetem zbudowałeś im większy ład. Świetnie się spisałeś! – odniósł się uważnie śnieżny jeździec.
– Dziękuję ci za uskrzydlające słowa uznania. Czuję radość, że mogłem przyczynić się do czyjegoś lepszego bytu, i że ćwiczenie dźwigania ciężarów pomagają. A ty, co tutaj robisz i jak zorganizowałeś sobie czas? – odwzajemnił uprzejmość Smoczy Władca.
– Korzystam z urlopu i przygotowuję się do doświadczania Jaskiniowego klimatu. Poprzebywam w samotni, by bardziej cenić interakcje w trakcie Zlotu. Zaplanowałem sobie jazdę w puchu poza trasą – zakreślił dłonią półkole ze wskazywaniem otoczenia. – To jedno z pasm górskich, po których lubię udawać się na piesze wyprawy turystyczne i jeździć na desce. Otwarta przestrzeń daje mi potrzebny dystans od hałasów i dzisiejszego realizmu życia, który często wypacza człowieczeństwo.
Grotowicz wciąż zwrócony w stronę Dagona, postawą dżentelmena zapytał:
– Czy przygotowania do wyprawy z jazdą na desce wymagają precyzji takiej jak przy dostosowywaniu parametrów technicznych automobilu – w tym chociażby dopasowania poziomu miękkości zawieszenia, ustawienia zakresu przełożeń skrzyni biegów czy zmiany rodzaju opon – do prędkiego zimowego wyścigu z owacyjnym pościgiem, prosto z lat 90., na torze pełnym wąskich zakrętów, zróżnicowanych wysokości terenu, z dala od wielkich miast, we wioseczce otoczonej lasami?
– Owszem! – odpowiedział Dagon, uradowany szlachetnym nawiązaniem delegata do jednej z jego ulubionych gier.
– Cieszę się i podziwiam, że dajesz sobie czas wolny i czerpiesz z tego frajdę. Na czym polegały twoje przygotowania? – dociekał zainteresowany Smok.
– Ostatnio, będąc w okolicach, sprawdziłem stoki, przypomniałem sobie ułożone kilka ścieżek zjazdu, by zapewnić sobie większe bezpieczeństwo. Natomiast przed właściwą wspinaczką zgłosiłem w pobliskiej wieży magów, gdzie będę jeździć, oraz, że zamierzam wrócić do popołudnia dnia następnego, gdyż wyruszam w środku nocy, aby po kilku godzinach marszu, w wyższych partiach gór, zastać brzask. Wziąłem też ze sobą podręczną apteczkę, linę, scyzoryk, saperkę oraz amulet, który ułatwi czarodziejom znalezienie mnie w górach – wymieniał pasjonat, pocierając podbródek i rozglądając się dla precyzyjniejszego zebrania słów. – Deskę także mam odpowiednią, z drewna drzew liściastych, które zniesie większe przeciążenia. Ponadto nawoskowałem ślizg deski, czyli jej dolną powierzchnię.
– Rozumiem, że strój również jest przemyślany i wymaga szycia na miarę, szczególnej ochrony przed deszczem i zapewniania większej wiatroszczelności – ludzki słuchacz kiwał głową na potwierdzenie słów Acida. – Przykuły moją uwagę twe buty. Opowiedz coś o nich – dopytywał życzliwie reprezentant dwóch sojuszniczych Wortali.
– Buty zakupiłem u dobrego znajomego leprechauna, z którym podzielam swoje wartości odnośnie świata. Ze skrzatem tym umawiam się czasem na rozgrywkę hurlingu – opowiadał z poczuciem odwzajemnianego zaufania Dagon.
Rozmowa trwała z okazywaniem wzajemnego szacunku. Obaj obieżyświaci mieli świadomość, że ich doświadczana interakcja uczy zdrowych zachowań i sprzyja stawaniu się lepszymi istotami. Dzięki ich dialogowi, magicznie rosły szanse na dobro w przyszłych dniach.
Po zakończeniu rozmowy, Jaskiniowcy podziękowali sobie wzajemnie. Przez wzgląd na różnice rozmiarów, pożegnali się ciepłym uściskiem tak, że Dagon objął szyję Smoka, a ten wtulił ją w niego i trwali tak przez parę chwil. Potem Kwasowy pobiegł w dół szczytu, wzdłuż grani, chrzęszcząc w śniegu. Rozłożył szeroko skrzydła i silnie zaczął nimi machać, a każdy wywołany podmuch rozwiewał wierzchnią warstwę puchu. Kiedy nabrał wystarczającej prędkości, mocno podskoczył odbijając się od skał. W międzyczasie skoncentrował energię do wyskoku i wydał z siebie zapierający dech w piersi ryk unosząc się w powietrze. Podczas odlatywania, śnieżny jeździec pokiwał do niego ręką na do widzenia. Kiedy Acid Dragon wzniósł się na optymalną wysokość, wykonał akrobację zakręciwszy się w lewo wokół własnej osi, rewanżując w podniosły sposób przyjazny gest machania.
Gdy miłośnik jazdy po śniegu troskliwie odprowadził wzrokiem ognistego lotnika, powtórzył zaplanowane ruchy na stoku, poprawił ułożenie nakrycia głowy i rękawic, zawiązał oraz przypiął wygodne buty do deski, jak również założył ochronne gogle i zsunął się ze stromego wzniesienia.
Najpierw poruszał się przed siebie i nie dociążał przedniej nogi, by nie zanurkować w śniegu, który rozprószał się na boki oraz nachodził na deskę i buty. Zostawiał za sobą szeroką zapadającą się krechę puchu. Podczas zjazdu słyszał szum powietrza i szelest nieprzebytych śniegów.
Potem pojechał w prawo, w poprzek grani, do niedalekiego szczytu, za którym szykował manewr skrętu. Aby uczynić, co zamierzał, zwolnił szybkość zjazdu, uginając bardziej kolana i odchylając się do tyłu. Po tym przyhamował rozstawiając szeroko ręce, obracając ramiona i tułów w kierunku skrętu oraz nacisnął piętami na ogon deski. Następnie skręcił ponownie w dół, prowadząc ruch przednią nogą.
Po pokonaniu wielu metrów, skierował się na upatrzoną hopkę. Mając ją przed sobą, obniżył pozycję ciała i delikatnie przeniósł jego ciężar na tylną nogę. Szykując się do wybicia w górę, podjechał pod górę wzniesienia, szybko wyprostował nogi, a ręce podniósł. Podczas samego wybicia podciągnął obie nogi w górę, zaś przy locie uchwycił ręką deskę podciągając wyżej jej dziób. Wówczas odchylił się razem z nią na bok i po powrocie na podłoże podążył po wybranej uprzednio linii. Przy zeskoku śnieg rozbryznął się bardziej niż w trakcie zjazdu, natomiast kilka metrów od ewolucji, po skalnym zboczu posypała się stróżka śniegu.
Kolejno, pojechał żwawym trawersem, operując ciężarem ciała z jednej krawędzi deski na drugą oraz zmieniając na boki kierunek jazdy. W jego trakcie, przy ostrzejszych zakrętach, pomagał sobie przykładaniem ręki do podłoża.
Jego prędkość była zmienna, zależnie od odpowiedniego układania się na kształtach zbocza. Czasem też jechał poziomo, a nawet lekko podjeżdżał pod górę. Szusował dalej i doznawał szczęścia, a przed nim była jeszcze długa przejażdżka, zanim dotarł do jej zwieńczenia.
---
Tegoroczny konwent odbędzie się od 7 do 13 sierpnia w Rogowie koło Brzezin. Wszystkie informacje można znaleźć na stronie konwentowej. Do zobaczenia za tydzień!

Komentarze

Architectus
Dziękuję Dagonowi, Kastylii, Vandergahastowi, Zosi za wspólne czwartkowe szosowanie (z miłośnikiem wolnej jazdy w puchu za kierownicą - a jakże!) na obiad, zwiedzanie zabytkowego kościoła i cmentarza, oraz socjologiczne podróże w przeszłość.

Dziękuję Belegorowi za paleontologiczne rozmowy, oraz Andruidsowi i Eternalowi za rozważania o kulturze, przy płomieniach ogniska w czwartek.

Dziękuję Acid Dragonowi, Aerillien, Behemothowi, Mirabell, Sevornowi za emocjonującą grę w Tabu.

Dziękuję Linuxowi, Thanathosowi i Wojradowi za piątkowe rozegranie po partii w Antikę i w Abyss.

Dziękuję Michałowi za zrealizowanie dnia z herosową planszówką, pogodne prowadzenie tego wydarzenia i cierpliwe tłumaczenie zasad gry. Dziękuję Andruidsowi, Belegorowi, Codhringerowi, Dagonowi, Eternalowi, McGregorowi, Morgrafowi, Vandergahastowi za wspólne testy fabuły, mechaniki i statystyk tego tytułu.

Dziękuję Acid Dragonowi, Aerillien, Ani, Belegorowi, Crazy'emu, Eli, Thanathosowi za wspólne wyjście do arboretum i rozbrajająco zabawny pomysł z przyszłorocznym pay-to-win.

Dziękuję Codhringerowi za pozytywne dzielenie pokoju.

Uczestnictwo na Konwencie ma uzdrawiającą moc, na którą składają się inicjatywy drobnych gestów i słów życzliwości. Za szczególne przyczynianie się do jej wzrostu dziękuję Andruidsowi, Brodzie, Bychowi, Codhringerowi, Crazy'emu, Eli, Inghamowi, Irydusowi, Thanathosowi.

Bądźcie zdrowi!
Możliwość komentowania została zablokowana w związku z minięciem 30 dni od daty opublikowania nowiny.

Forum

Osada

Śledź nas na

Czy wiesz, że...

Heroes 3: W Wiatraku nigdy nie otrzymamy drewna.