XVIII Konwent Jaskini Behemota
18 lipca 2022 / autor Crazy
Kłębiaste chmury płynęły pomaleńku, a ich biel rozjaśniała jasny już od błękitu przedpołudniowy nieboskłon. Akompaniował im Crazy, który podróżując siedział po turecku na latającym dywanie. Wyróżniający się środek lokomocji miał ponad jedenaście stóp szerokości i ponad czternaście długości. Wzory na nim przypominały korzenie o czerwonych, czarnych i bladożółtych paskach zebry, wyrastające z brązowo-pomarańczowej ziemi do centrum dywanu o barwie tak samo bladożółtej jak jeden z odcieni tych korzeni. By potwierdzić swoją lokalizację, Gnom wyjął z kieszeni wyrzeźbioną w drewnie bukszpanu busolę, otworzył jej wieko ukazując igłowy mechanizm, przyjrzał się jego wskazaniom i zamknął pudełko ze stuknięciem stonowanym powiewem wiatru.
Tymczasem Vandergahast dopłynąwszy do brzegu dwużaglową łódką z dębowego drewna - o łacińskim bawełnianym ożaglowaniu oraz zdobieniu w postaci namalowanego herbu Jaskini na obu burtach - rutynowo zwinął żagle, wyklarował pokład, przerzucił na zewnątrz kadłuba przywiązane odbijacze i założył dwie cumy na potężne lipy Wybrawszy dogodne podłoże Strażnik Ognia wkroczył na wklęsły brzeg, odetchnął powoli, zastepował wesoło i oparł dłoń o korę rosnącej obok wierzby. Pod zacieniającymi koronami drzew poranny zapach rosy wciąż unosił się kojąco w powietrzu i sprzyjał kontemplacji przyrody. Spojrzał na wschód, zidentyfikował znajomy latający kształt, jaki przyjaźnie zbliżał się ku niemu - to Crazy przybywał mu na spotkanie.
- Serwus - przywitał go, gdy ten wylądował.
- Cześć Vaniu - lotnik odpowiedział życzliwie.
Okazawszy sobie uprzejmości, Jaskiniowcy wymienili się książkami i kontynuowali dialog.
- Będziemy mieli lektury do następnego zlotu! - zawołał z radością Gnom.
- W rzeczy samej - współrozmówca potwierdził uśmiechając się.
- Podoba mi się, że w tym roku wybraliśmy inne formy docierania na Konwent niż kolaska, a przy tym załapaliśmy się na dodatkową rekreację i możemy stanąć oko w oko z żywiołem wiatru i wody!
- Podzielam twoje doznania. Ponadto doświadczymy widoków widocznych tylko z poziomu wody i nieba.
- Dokładnie! Chodź, przeniesiemy żaglówkę, aby ziścić twe słowa.
Obaj zabezpieczyli yacht, przywiązali go do dywanu i przetransportowali z jednego koryta rzeki do drugiego. Po operacji Crazy docenił pracę kobierca, poklepał go czule i usadowił na pokładzie. Warunki atmosferyczne sprzyjały dalszemu spływowi - ruszały się trzciny i liście na gałęziach drzew oraz krzewów, zaś tafla wody pokryta była zmarszczkami, więc globtroterzy, po zwodowaniu żaglówki, przez wystarczający czas balastowali przy kursach na wiatr, regulowali linami żagle, halsowali razem, gdy dziób zawzięcie przecinał fale, a promyki słońca beztrosko mrugały. Po bez liku doznawanych odczuć ciekawości cóż znajduje się za następnym zakolem cieku wodnego, do wspólnego przeżywania dołączyła jeszcze jedna osoba - Kastylia, która lekko skoczyła na łódkę z brzozy pochylającej się nad korytem rzeki.
- Siemacie! - zawołała uciesznie, balansując bez trudu na pokładzie.
- Hej - żeglarze odwzajemnili powitanie jednym tchem.
- Uglądałam Konwentu jak kania dżdżu! - westchnęła pogodnie, po czym kontynuowała - Długo już płyniecie, więc zapakowałam dla was prowiant, byście uzupełnili siły i ciepło rozpoczęli przedkonwencie.
- Oooo, jak kolorowo i pożywnie udekorowałaś kanapki! - Crazy wyraził uznanie dla przygotowań Jaskiniowczyni.
- Dziękuję - uśmiechnęła się szeroko, po czym dodała - Skompletowaliśmy się jako załoga, jednak powiedz, Vaniu, jak dopłynąłeś w pojedynkę do Gnomika? - zapytała okazując pozytywną chęć dowiedzenia się.
- Gdy wiatr wiał, liny obsługiwałem rękami, a rogatnicę stopą, a gdy była flauta, to wiosłowałem - istna gimnastyka - zażartował.
- Podziwiam twoje umiejętności, że sam zajmowałeś się przygotowaniami.
- Dziękuję ci za komplement. Istotne jest, by pamiętać o pływaniu po nawietrznej stronie pozostałych żeglujących oraz zabierać ze sobą locje i kulturę wodniacką. Trymowanie pakunków samemu trwała długo, ale perspektywa spotkania z wami łagodziła mi to zadanie.
- Ekstra! Miło dla mych uszu słyszeć o zaradności i dźwięk wiatru czy szum drzew - rzekła Kastylia.
- Jak również pluskanie wody - Gnom dodał mrugając uciesznie.
Przyjazne rozmowy o muzyce podczas żeglowania toczyły się i toczyły. Vandergahast sterował z bakburty, obserwując czujnie otoczenie i zachowanie żagli, zaś Crazy siedział przy nim, a Kastylia - na sterburcie.
- Wypłynęliśmy na szersze wody - Vandergahast relacjonował z błyskiem w oczach i krzyknął rozpalając serca:
- Do zwrotu przez sztag!
- Się robi! - Crazy z Kastylią gotowali się do emocjonującego manewru.
Żywiołak utrzymywał prędkość manewrową, ostrzył łódź na wiatr, wybrał liną żagiel grot, wydał komendę:
- Lewy foka szot luz!
Crazy zluzował linę i powtórzył komendę potwierdzając. Żagiel fok zaczął łopotać. Wtem, Vandergahast z wigorem wychylił rumpel urządzenia sterowego o kilkadziesiąt stopni, a statek żaglowy przeszedł przez linię wiatru, natomiast fok przeszedł na drugą burtę. Żywiołak zawrotnie zakomenderował:
- Prawy foka szot wybierz! - po czym zluzował szoty grota, a Kastylia dynamicznie dobrała linę, zaknagowała ją i potwierdziła na głos działanie. Żaglówka odpadła od kierunku wiatru, a Żywiołak lekko skontrował sterem i wyprostował kurs płynięcia łodzi.
Czerpiąc frajdę z pływania, pełni wakacyjnego nastroju, przerzucili foka "na motyla" i zmierzali we trójkę wodną drogą do punktu zbiórki Jaskiniowców, w jednej ze śródlądowych przystani, by kontynuować dalszą podróż w większym gronie.
Autor: Architectus
---
Konwent odbędzie się od 8 do 14 sierpnia w Rogowie. Zapraszam wszystkich do rejestrowania się (formularz będzie aktywny do 24 lipca). Otworzyliśmy także osobne forum poświęcone tegorocznemu spotkaniu.
Do zobaczenie za trzy tygodnie!
Komentarze
Pozdrowienia z Konwentu!