Grododzierżca
16 grudnia 2011 / Osada / autor MiB
Do Domu Grododzierżcy wchodziło się pojedynczo. To była uświęcona tradycja, której nikt nigdy nie złamał - nawet Wysoka Rada i Rajfurzy Zza Kresów respektowali tę zasadę. I teraz, w środku cichego pomieszczenia, gdzie zimowe słońce powoli wlewało swe ostatnie promienie, a nad starodawnymi księgami unosił się kurz, stał samotnie pewien elf, odziany w czernie i fiolety. Dyrygent patrzył na siedzącego w fotelu starego - nawet jak na standardy nekromantów - lisza. Gdyby zaś czaszka mogła prezentować spojrzenie o jakimś wyrazie, to Field mógłby przysiąc, że Moandor patrzył na niego ze znużeniem.
- Mam nadzieję, że zrozumiałeś mnie jasno. Od tej pory będziesz odpowiedzialny nie tylko za wypuszczone chochliki, które ci szaleją po twojej wieży, ba, nawet nie za wieżę, ale za całą tę osadę. - Lisz podniósł się z fotela i skierował w stronę okna. Otworzyło się ono z hukiem, a do środka wpadła fala zimnego powietrza i pojedyncze płatki śniegu. Elf zadygotał, lisz zaś wydał z siebie dźwięk podobny do chichotu. - Jesteś gotów? Nie będziesz Imperatorem, którego Wspiera Wysoka Rada. Będziesz sam i będziesz musiał korzystać z pomocy tych, których uznasz za godnych... a właściwie tych, których ja uznałem. To Osada cię przyjmie albo odrzuci.
- Chyba... tak. - po raz pierwszy od wielu miesięcy elf poczuł niepewność i ścisk w żołądku.
- A zatem... czas na mnie. - Moandor odwrócił się w stronę Fielda. - A, i jeszcze jedno - dodał, powoli zanikając - w spiżarni zalęgły się jakieś szczury i wyżerają ser. Sugerowałbym zacząć porządki od tego właśnie pomieszczenia.
Dokonało się. Pewien cykl się zamknął i Moandor, który przez lata służył Osadzie pomocą, wspierał ją i pilnował, by rozkwitała, zgodził się na oddanie pieczy nad tym miejscem i kluczy do niego pewnemu elfowi. Od dziś nowym Grododzierżcą zostaje Field. Dziękujemy Ci, Moandorze, za ten czas, który poświęciłeś, by Osada stała się perłą kulturalną Imperium. Dziękujemy Ci, że przez te lata byłeś przywódcą Osady i jej broniłeś przed złem. Teraz to zadanie spada na karb pewnego dyrygenta... i oby się dobrze sprawił :) Dla Moandora raz jeszcze podziękowania, dla Fielda - gratulacje z okazji objęcia nowej funkcji.
Ot, taki kolejny jaskiniowy prezent świąteczny - dla wszystkich tu zgromadzonych wokół.
Komentarze
Chciałbym również podziękować Moandorowi, za to, że przez tyle czasu sprawował pieczę na Osadą.
Choćbym chciał, nie uniknę wewnętrznej wojny
Wysłużoną księgę otwieram po raz kolejny
By mieć oparcie, wspominam o domowej kołdrze
Za marzeniami gonię samotnie, nie patrząc wokół
To już za mną, więcej do mnie nie wróci
A znów w nowy dzień mnie ktoś skłóci
Serce nieodzowny cierń raz jeszcze przekuł.
Dla Moandora i Fielda
Field, życzę powodzenia w zarządzeniu, w realizacji nowych planów. Jeśli kiedyś będę potrzebny zawsze znajdziesz mnie tam, gdzie są księgi. :)