I po Konwencie...
15 sierpnia 2011 / autor Imbryczkolot Field
Ostatnie klucze wpadły do sakiewki Fielda. Wszystkie pokoje znów stały zamknięte na cztery spusty, a cała Byczyna zamarła. Gdzieś na horyzoncie majaczyły jeszcze ostatnie sylwetki podróżnych, którzy kierowali się z powrotem do stolicy Imperium.
Elf patrzył na skąpane w letnim świetle korytarze, w których jeszcze kilka godzin wcześniej słychać było hałas towarzyszący gorączkowemu pakowaniu się i źle wycelowanym zaklęciom porządkującym. W końcu zerknął za siebie. Za nim wciąż stała jeszcze jedna postać.
- Do zobaczenia za rok? - zapytał z lekkim niedowierzaniem, tak jakby ostatni tydzień nie miał miejsca... albo jakby perspektywa czekania 12 miesięcy była czymś totalnie abstrakcyjnym. Zresztą, obojętnie czy po roku, czy po siedmiodniu, kolejny, dziewiąty już konwent, nie będzie taki sam. Żaden nie był podobny do poprzedniego.
Dyrygent Przeklętej Orkiestry odwrócił się ponownie, lecz tym razem nikogo za nim nie było. Może faktycznie mu się to wszystko tylko zdawało...?
Dziękuję wszystkim za konwent. Proste, ale najdobitniejsze słowa. Nic więcej nie będzie w stanie wyrazić, jak bardzo się cieszę, że przyjechaliście razem z Nami do Byczyny, by bawić się, rozmawiać i wspominać. Dziękuję wszystkim razem i z osobna: Defekantom, KaŁKaDe, Grocie, Hoodom, Lidze... całej Jaskini. Po raz kolejny pokazaliście, że Byczyna jest miejscem, gdzie trzeba się spotkać, by pamiętać, kim się jest.
Jaskiniowcem.
A teraz zapraszam do dzielenia się swoimi wrażeniami w założonym przez Yarzappa wątku.
Komentarze
Również cieszę się, że miałem okazję bawić się z Wami :-)
Pozdrawiam
Hmm, jak ja przyjechałem to Nami już była na miejscu :P
Finał H3 Lech - yarzapp 2-1
Co do MtG to nie wiem