Zmiany, zmiany, zmiany...
15 stycznia 2004 / Osada / autor Kanclerz Grenadier
Kanclerz podrapał się w głowę tępym końcem rylca, co jak powszechnie wiadomo - wspomaga pracę szarych komórek. W teorii przynajmniej, bo jakoś nie było widać efektów.
- I co ja mam z nimi zrobić - mruknął do siebie...
- Słucham? - skryba przestępował z nogi na noge, bo czekał na decyzję juz od dłuższego czasu.
- Właśnie, to do ciebie należy, masz słuchać.
Wreszcie kancelrz postawił ostatnie znaki pod projektem obwieszczenia.
- Przepisz na czysto, kaligrafuj każdą literkę. Jak będzie coś nie tak - w dyby każę zakuć wszystkimi kończynami.
- Ta est... - wymamrotał skryba i zniknął za drzwiami.
No i stało się. Na liście minstreli, i w ogóle nie tylko tam, zaszły w końcu wielkie zmiany, które z jednej strony cieszyły kanclerza, a z drugiej nieco marwtiły.
- Piszą, to dobrze, starają się, ambitniaki, jeszcze lepiej, ale cholera czemu nikt tego nie czyta? - kanclerz wpatrywał się w fasadę pałacu imperatora (może jak dla niego zbyt wysmakowaną) jakby tam szukał rady i natchnienia...
(cytat z obwieszczenia)
... i aby wszystkim było wiadomo, z dumą donosimy, że minstreli nasze Imperium ma już sześciu, a ostatnim, któremu ten laur nosić pozwalamy, jest Sandro...
Komentarze
Nikt jeszcze się nie wypowiedział. Napisz pierwszy komentarz!